Tatuaże do góry nogami czy może tatuaże "dla siebie"?
- Maugorzata Gralińska
- 18 lis
- 1 minut(y) czytania
W świecie tatuażu istnieje zasada, o której często mówimy: projekt powinien być skierowany do odbiorcy, a nie do osoby noszącej. Mowa o napisach czy motywach wykonywanych „do siebie”, najczęściej na przedramieniu. Oczywiście, nikt nie zakarze Ci tego zrobić, ale mam obowiązek poinformować, że z technicznego punktu widzenia jest to błąd.
Dlaczego? Możemy to porównać do... ubrania. Kiedy kupujemy T-shirt z nadrukiem, wybieramy taki, który jest czytelny dla innych, nie odwrócony tak, abyśmy mogli go przeczytać patrząc w dół. Nosimy go, bo wyraża część nas, ale jest przeznaczony do odbioru zewnętrznego- ma komunikować coś światu. Z tatuażem jest tak samo. To element naszej wizualnej ekspresji, który żyje i działa na ciele w przestrzeni, a nie tylko w lustrze lub w pozycji, w której zginamy rękę aby obejrzeć wzór.
Chodzi o to, aby tatuaż był ułożony prosto w większości codziennych sytuacji, czyli wtedy, gdy ciało znajduje się w swojej naturalnej, swobodnej pozycji. Dzięki temu motyw współgra z anatomią, jest czytelny dla otoczenia i wygląda estetycznie niezależnie od ruchu. Unikamy też niezręcznych sytuacji, w których ktoś zaczepi Cię na ulicy z pytaniem, dlaczego masz tatuaż „do góry nogami”, sugerując przy tym, że tatuator nie uprzedził Cię o konsekwencjach takiego ustawienia.
Oczywiście, jeśli ktoś bardzo chce mieć tatuaż skierowany do siebie- mogę go wykonać. Ważne jednak, by decyzja była świadoma i by klient wiedział, że taki układ nie jest zgodny ze sztuką i może wyglądać gorzej na co dzień.
Pamiętajmy również, że niektóre wzory odwrócone do góry nogami zyskują całkowicie inne znaczenie (np. krzyż lub ananas)

Komentarze